Świadectwo Kristiny

| 0

Ponad trzy miesiące obcowaliśmy, tworzyliśmy dywaniki, byliśmy razem, dzieliliśmy się przeżyciami, myślami razem z mężczyznami, skazanymi na dożywocie. Dziwne, że tylko kilka miesięcy, bo wrażeń jest tak dużo, iż wydaje się, że droga tworzonych dywaników do Hospicjum była o wiele dłuższa. Chociaż mówi się, że przeżywając różne uczucia pojęcie czasu staje się rzeczą, którą można rozciągnąć, lecz złożyć to doświadczenie w kilka zdań jest trudnym zadaniem, bo to jest coś więcej niż uczucie. Myślę, że jest to naturalne, ponieważ byliśmy obok ludzi, których historie życia są dramatyczne, pełne trudnych przeżyć. Zarówno osoby skazane na dożywocie, jak i osoby chore na raka w ostatnim stadium oczekują na śmierć. Widocznie tylko każdy na swój sposób. Dość symboliczne jest to, że dywaniki z więzienia trafiły do Hospicjum. Oba te miejsca są zamknięte i izolowane w sensie fizycznym. Mężczyzn izolują mury, a chorym więzieniem stało się ich ciało, które już zawiodło. Do tego dramatyzmu wplotła się twórczość i ludzkie obcowanie, odrobina życia i radości. Przecież twórczość i jest życiem.

Dywaniki mają wartość nie jako produkt, gdyż nie wszystkie są idealnie wyprodukowane, co nie sprawia, że są mniej miłe, lecz jako łącznik między ludźmi, jako wyraz uwagi. Niektórzy pacjenci Hospicjum ucieszyli się, inni bardzo przeżywali odwiedziny i rozczuleni uściskali ręce wolontariuszy. Pacjenci cieszyli się nie z powodu kolorowych dywaników, które będą koło ich łóżek, lecz z powodu udzielonej im uwagi, a mężczyźni cieszyli się i otrzymali pewność, że mogą stworzyć coś pięknego, być pożytecznymi i komuś potrzebnymi. Myślę, że dla takich chwil warto starać się, chociaż są one tak krótkie. Krótkotrwałe i doczesne jest też życie człowieka. To bardzo odczuwało się będąc wśród pacjentów. Pomyślałam sobie, że niektóre stworzenia żyją dłużej niż ludzie, a jeszcze dłużej trwają historie. Być może, że te zwykłe dywaniki będą „żyły” dłużej niż świadkowie oraz uczestnicy tej pięknej Świątecznej akcji. Trzeba opowiadać te historie innym, aby wszystko nie uszło w niepamięć.

Kristina