Świadectwo Indre

| 0

Trzeci Dzień Świąt

Prawie trzy miesiące mężczyźni i jedna kobieta, odbywające wyroki dożywocia w więzieniu na Łukiszkach własnoręcznie tworzyli małe cuda – dywaniki, które 27 grudnia wręczyliśmy dla Hospicjum Bł. Ks. Michała Sopoćki. Dwie skrajności – ludzie, którzy dokonali okropnych zbrodni i za nie będą musieli spędzić resztę życia w więzieniu i ludzie, będący na ostatnich „przystankach” swego życia. Pracownicy hospicjum bardzo chętnie zgodzili się przyjąć dywaniki, a reakcje chorych były bardzo wyjątkowe. Cicha wdzięczność, niezgrywana radość, nadzieją i zdziwienie.

Zapewne powstaje pytania po co? Odpowiedź jest naprawdę prosta. Jesteśmy skłonni oskarżać innych ludzi nie tylko za popełnione przestępstwa, lecz i za to, że w miejscu odbywania kary oni sobie wygodnie i ciepło leniuchują, gdy całe społeczeństwo cierpi i ubożeje. Zapewne dopóki nie schodzi się do więzienia, tak się i myśli. Tym programem nie chcieliśmy zrobić jakiś wyczyn i stać się bohaterami. Chcieliśmy pokazać społeczności, sobie i samym skazanym przynajmniej kropelkę tego, że i odbywając karę możliwe jest wykonanie dobrych prac, które nie niosą jeszcze więcej krzywdy będącym na wolności, ale przynajmniej po części przyczynia się do bycia, tworzenia i zmiany społeczeństwa. Na dzień dzisiejszy osoba skazana na dożywocie, będąca w zakładzie karnym ma celę, czasami w niej sąsiada, jedzenie i morze czasu. Właśnie ten czas chcieliśmy przekształcić na sensowny. Dwa razy w tygodniu po dwie godziny wolontariusze Litewskiego Stowarzyszenia Opieki Nad Więźniami razem z grupką skazanych na dożywocie tworzyli dywaniki. Już to przyniosło nie mało korzyści, wiedzy i wprawy. Poczuliśmy, że skazanemu te dwie godziny spędzone z nami, pozwoliło zaczerpnąć „powietrza” z wolności.

Przypuszczam, że do ostatniej chwili osoby, które tworzyły dywaniki nie wierzyli, że wykonane przez nich prace dotrą tam gdzie było to zaplanowane. Bardzo bym chciała, aby więźniowie widzieli jak na wykonane przez nich dywaniki pacjenci z trudem i nieodważnie stawiali nogi z łóżka, aby poczuć ich miękkość. Przecież i nam, całej społeczności, w zwykłym przypadku trzeba włożyć wiele starań, aby co dzień nie oskarżać tego, co nam często jest bliskie tylko z prasy czy telewizji, aby przestać nienawidzić bez poznania. Do tworzenia tych dywaników nie było potrzeba cudów, żadnych ogromnych środków, szczególnych talentów czy zdolności. Wystarczyło otrzymać pozwolenie, wlać trochę nadziei skazanym, że wszystko uda się, bez stresu wszystko wykonać i mieć wyniki. One są takie – trzeci dzień Świąt Bożego Narodzenia, pacjenci hospicjum, którzy w końcu swojego życia bez złości przyjmują prezenty od tych, którym jest bardzo ważne, aby ich przyjęli.

Indre